- Kamunikat.org
- Бібліятэка
- Кнігазборы
- Калекцыі
- Іншае
W stopce redakcyjnej tego numeru nie ma już Edwarda Wołoszyna, który był w naszym zespole od początku, czyli ponad piętnaście lat. Niedawno po raz kolejny w swym życiu zmienił miejsce zamieszkania i przeniósł się do Białegostoku. W Gródku pozostawił po sobie trwały ślad nie tylko jako autor tekstów opublikowanych w naszej gazecie, ale też ceniony pedagog, samorządowiec i działacz społeczny. Pan Edward urodził się na terenie dzisiejszej Białorusi. W wyniku powojennej repatriacji wraz z rodziną osiadł na tzw. Ziemiach Odzyskanych, w Lubuskiem nad Nysą Łużycką. Do Gródka przyjechał za nieżyjącą już żoną, która pochodziła z Wierobi i ciągnęło ją w strony rodzinne. Wkrótce w kraju rozpoczęły się wielkie zmiany polityczne. Pan Edward z czasem czynnie włączył się w przemiany zachodzące w naszej gminie, wchodząc do samorządu lokalnego. Po zakończeniu czynnej pracy zawodowej stanął też na czele tutejszego związku emerytów. I to on właśnie obok Leona Tarasewicza doprowadził do powstania naszej gazety. Stale współpracował też z domem kultury, prowadząc sekcję gier i rozrywek umysłowych. Pan Edward od dawna liczył się z tym, że z Gródka kiedyś wyjedzie. Już w jednym z pierwszych numerów w rubryce „Kto jest kim w naszej gminie” na koniec swej prezentacji nie wykluczył takiej ewentualności. Pamiętam, że na te słowa natychmiast odezwał się nasz ziomek z Warszawy, Rysiek Szulczyk, apelując, by „pan Edward wybił to sobie z głowy”.