- Kamunikat.org
- Бібліятэка
- Кнігазборы
- Калекцыі
- Іншае
Kapral Wiesiek zerwał się z pościeli na gwizdek dyżurnego kompanii. Zaczął z przyzwyczajenia szybko się ubierać, rozglądając się po nieznajomej sali. Gdy nachylił się, by zasznurować juchtowe trzewiki, jedne z tych, w które obuła go ojczyzna, aby nie myślał, że za darmo ugania się po górach, lasach, błotach i polach za tymi, którym nie w smak demokracja ludowa. Poczuł ogromny ból w głowie, przemieszczający się z tylnej części czerepa w czołową. Ból był tak ostry, że chłopak pomyślał – czy nie wyprze prawego oka? Wyprostował się i zaklął po wojskowemu, że musi wybiegać na zbiórkę. Spojrzał na zegarek: Uuu... Szósta pięć, a on jeszcze w sali. Pal licho, już dwa lata, a wciąż tylko biegaj i biegaj! Ale zrobiło mu się wstyd przed samym sobą, że jest żołnierzem, a marudzi...