- Kamunikat.org
- Бібліятэка
- Кнігазборы
- Калекцыі
- Іншае
Jeszcze do niedawna często zadawano mi pytanie: “Czy Białorusini są narodem i czy rzeczywiście chcą być wolni?” Dziś nasi przyjaciele z demokratycznych państw już takich pytań nie zadają. Moi rodacy w marcu 2006 roku, podczas demonstracji po prezydenckich “wyborach”, w czasie corocznych manifestacji w Dniu Wolności, w czasie Europejskiego Marszu i podczas ostatnich protestów przedsiębiorców przeciwko bezprawiu udowodnili, że mogą nazywać siebie narodem, że chcą prawdy i sprawiedliwości. Teraz ludzie z zagranicy zadają inne pytanie: “Demokratyczne rewolucje wygrały w Serbii, w Gruzji, na Ukrainie. Dlaczego wy jeszcze nie zwyciężyliście?” No cóż, pewnie dlatego, że w tamtych krajach tak naprawdę nie było dyktatury – istniały tam pewne formy demokracji: opozycja parlamentarna, niezależne stacje telewizyjne, lokalny samorząd. Na Białorusi tego wszystkiego nie ma już od dawna. U nas aby głosić swoje przekonania trzeba nie tylko przezwyciężyć własną obojętność, ale także wielki strach. Bo udział w wielkich ulicznych akcjach bardzo często kończy się więzieniem. Przed dniem głosowania w czasie ostatniej kampanii prezydenckiej tak zwana “trójka” - szefowie KGB, MSW i Prokuratury Generalnej - na wszystkich kanałach telewizyjnych zastraszała Białorusinów, że każdy kto wyjdzie na plac aby protestować będzie traktowany jak terrorysta i może być skazany na karę śmierci.